MILCZENIE A GRA WYOBRAŹNI, CZYLI O FLIRCIE Z NIEPRAWDĄ
Życie każdego chrześcijanina winno być skierowane ku Panu Bogu, a On dostępny jest dla nas w każdej Eucharystii i tabernakulum. Ale trzeba być obecnym przy Obecnym. A my często jesteśmy nieobecni, jesteśmy na zewnątrz, na powierzchni. Trzeba więc wejść w siebie, by spotkać się z Jezusem, który został z nami w postaci Chleba eucharystycznego.
Owocność naszego bycia z Panem i przed Panem będzie zależała od naszego starania się, by wydobyć się spod panowania spraw aktualnie pilnych i wszystkiego, co nas rozprasza, czyniąc z życia „pogoń za”, bez składu i wewnętrznej harmonii.
Potęga wyobraźni
Nasza wyobraźnia może odegrać twórczą rolę w modlitwie, kiedy na przykład próbujemy odtworzyć wydarzenia biblijne tak, aby samemu znaleźć się w realiach, jakie podaje tekst Pisma świętego. Jest to szkoła medytacji ignacjańskiej. Tej metody uczymy się długo, krok po kroku.
Na początku z modlitwą w ciszy mamy spory problem. Często oskarżamy się podczas spowiedzi z tzw. „rozproszeń”. Potęga wyobraźni jest dużą pokusą, aby skorzystać z niej, zwłaszcza gdy przychodzimy do kościoła na Mszę świętą czy adorację. Wyobraźnia okazuje się niespokojnym żywiołem, który nas mami powabem iluzji. Marzenia w życiu codziennym są czymś bardzo wartościowym, stają się emocjonalnym motorem pchający nas do działania. Ale gdy pojawiają się na modlitwie, są niepokojącym sygnałem. To znak ucieczki od trudności. Uciekamy od rzeczywistości w świat alternatywny. Wybieramy siebie, a nie Pana Boga, z którym przyszliśmy się spotkać! Ciekawe, że w wirtualnym świecie, który tworzy nasza wyobraźnia, zazwyczaj przedstawiamy siebie lepszymi niż jesteśmy. No cóż, nasze wyidealizowane „ja” nie konfrontuje się z oporem materii czy też z trudnymi informacjami zwrotnymi. W imaginowanym świecie sam dla siebie mogę być powiernikiem, po co inni ludzie czy Pan Bóg… chyba po to, aby „pogłaskać”.
Inny rodzaj marzeń, z którymi mamy problem, to fantazje erotyczne. Trzeba nam wiedzieć, że dla naszego mózgu obojętne jest, czy doświadczyliśmy takich doznań w rzeczywistości, czy tylko w sferze wyobraźni. Mózg uruchamia fizjologię organizmu. Stąd marzenia erotyczne są przeżywane w ciele, dając odczucie przyjemności. Czyż nie jest to cudzołożeniem z nieprawdą?! Zaczyna się od myśli, a potem idą czyny. Co zatem zrobić z wyobraźnią, która emituje takie obrazy? Trzeba postąpić jak mądra matka wobec upartego dziecka natarczywie domagającego się kolorowej zabawki – po prostu odwrócić uwagę. Ekran naszej wyobraźni nieustannie nadaje jakiś program, skoro nie mamy wpływu na wyłącznik, to możemy jeden obraz zastąpić innym. Święty Hieronim podpowiada nam, że „kto nie odeprze pokusy natychmiast, już jest w połowie zwyciężony”.
Gdy próbujemy się skupić, aby w ciszy pobyć przed Panem Bogiem, wtedy przychodzą nam do głowy różne pomysły, plany, projekty. Te impulsy aż prowokują nas do działania, wyrywając z przestrzeni milczenia. Wydają się bardzo atrakcyjną propozycją – wartą uwagi i zapamiętania. Czy jednak potrafimy rozeznać, jaki duch podpowiada to wszystko? Czy rzeczywiście jest to Duch Święty? NA MODLITWIE WAŻNE JEST TRWANIE TU I TERAZ, BO PAN UDZIELA SIĘ W SAKRAMENCIE CHWILI OBECNEJ. Piekło będzie się uwijało, abyśmy byli nieobecni duchem na modlitwie. Warto zatem powalczyć, aby zyskać łaskę chwili, która związana jest z wydarzeniem spotkania z Bogiem, a nie z wyobraźnią. Ład Boży powstały w człowieku jest znakiem rzeczywistego bycia przy Panu, znakiem modlitwy jako czasu nawiedzenia.
Cdn.
s. Alicja Rutkowska CHR