XXIX Niedziela okresu zwykłego (B) – 20 października

 

Pierwsze Czytanie (Iz 53,10-11)
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Spodobało się Panu zmiażdżyć swojego Sługę cierpieniem. Jeśli wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pana spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości on sam dźwigać będzie.

Psalm Responsoryjny: 32
R/. Okaż swą łaskę ufającym Tobie

Słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski.

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy oczekują Jego łaski,
aby ocalił ich życie od śmierci
i żywił ich w czasie głodu.

Dusza nasza oczekuje Pana,
On jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska
według nadziei, którą pokładamy w Tobie.

Drugie Czytanie (Hbr 4,14-16)
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Bracia: Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili.

Śpiew przed Ewangelią (Mk 10,45)
Alleluja, alleluja, alleluja

Syn Człowieczy przyszedł, żeby służyć
i dać swoje życie na okup za wielu.

Tekst Ewangelii (Mk 10,35-45)
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy». On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?» Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie». Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».

Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: «Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».

Jezus, a współczesna ekonomia
(Iz 53, 10-11; Hbr 4, 14-16; Mk 10, 35-45)

Wydaje się wielu matadorom współczesnej ekonomii, że Biblia, której zawdzięczamy wiele również i w tej dziedzinie gospodarki już się wyczerpała. Tzw. pandemia, brutalnie obnażyła prawdę, że coraz więcej zatrudnionych wykonuje pracę, która albo niewiele, albo nawet, nic nie wnosi do gospodarki.  Jeszcze opłaca się ich utrzymywać z obawy przed katastrofą społeczną,  ale dynamika rozwoju technologii może doprowadzić do przełomowego momentu, którego skutki trudno sobie wyobrazić. Już dzisiaj, wielu zatrudnionych dotkliwie odczuwa bezsens tego, co robi, nie widząc przy tym wyjścia z tej sytuacji. Zarabiane pieniądze nie są  w stanie zrekompensować strat osobowościowych. Paradoksalnie wielu przechodząc na emeryturę, stwierdza ze zdumieniem, że mają więcej zajęć, niż mieli w aktywnym życiu zawodowym i to zajęć, które przynoszą satysfakcję.

Problem wydaje się trudny do rozwiązania, a proponowane kroki mogą jedynie trochę opóźnić nadejście kolejnego dramatu ludzkości. Dlatego też uważam, że jest koniecznością, aby przynajmniej ci, którzy zawierzyli Chrystusowi, właśnie Jego zapytali o radę.  Wydaje się, że dzisiejsze spotkanie z Nim jest w poruszonej kwestii fundamentalne.

Dwóch Apostołów Jezusa, synów Zebedeusza, może rzeczywiście nieco zdolniejszych od pozostałych, postanowiło coś podjąć, aby w Królestwie Bożym, głoszonym przez Niego, mogli zrobić ludzką karierę. Wyrazili to Mistrzowi bardzo jasnym tekstem: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Słysząc to, Jezus nie zganił ich ambicji, lecz wykorzystał zaistniałą sytuację, aby nie tylko ukierunkować ich myślenie, ale i pouczyć pozostałych uczniów, oburzonych inicjatywą towarzyszy.

Propozycja Jezusa.

Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony? Jeżeli chcesz zostać z Jezusem i u Jego boku robić karierę doczesną, tak aby osiągnąć życie wieczne, to musisz być gotowy na dzielenie Jego losu. Oni wtedy mogli przypuszczać, my już wiemy, co ten kielich zawierał, a ten chrzest oznaczał.

Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. To stwierdzenie Jezusa jest wezwaniem do totalnej rewolucji myślenia, do gruntownej przemiany ludzkich postaw i budowania nowych relacji. To nie chodzi o zagranie w życiu roli sługi czy roli niewolnika. Chodzi o to, aby w swoim sercu, w głębi swojej duszy stać się sługą, a nawet niewolnikiem wszystkich.

Byłoby to głupie, gdyby nie następne zdanie wypowiedziane przez Jezusa i potwierdzone całym Jego życiem: Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu.

To właśnie Jezus, Bóg, który przyjął nasze człowieczeństwo, zszedł do roli najniższego sługi i niewolnika wszystkich. Im niżej ja schodzę, tym bliżej jestem prawdziwego Króla i wszechmocnego Boga. Tym większe są moje możliwości na ziemi i szansa na niebo. Ocena moich działań to nie wynik moich negocjacji z Bogiem, lecz sprawiedliwa ocena wszechwiedzącego i nieskończenie mnie kochającego Ojca.

Tak więc Jezus dzisiaj apeluje do nas, którzy poszliśmy za nim, aby nieustannie w łączności z Nim, przemieniać nasze myślenie.

Co zyskamy?

  1. Poczucie bezpieczeństwa, którego gwarantem jest sam Jezus.
  2. Pozbycie się lęku, kreatywność i odwagę w szukaniu nowych rozwiązań.
  3. Odzyskanie sensu życia

Wiele przeczytałem o przemianach na rynku pracy. Ci, którzy widzą zagrożenia, podają różne drogi wyjścia. Jestem głęboko przekonany, że bez drogi Jezusa niewiele to zmieni. Mam też świadomość tego, że zarówno wtedy w ówczesnej Palestynie i Imperium Rzymskim, jak i dzisiaj, głos Jezusa wydaje się bardzo słabo słyszalny. Historia uczy jednak, że wystarczy niewielka grupka Jego uczniów, a świat może zmienić swoje oblicze.

Patrząc w moje sumienie i serce stawiam sobie nieustanne pytanie: czy ja do tej grupki należę, nie przez deklaracje, ale przez czyny?

Ks. Lucjan Bielas

 

Droga prawdziwie odważnych

(Mt 5,1-12a)

 

W Uroczystość Wszystkich Świętych tradycyjnie odczytywany jest w naszych kościołach fragment, tzw. kazania na górze. Jezus, prawdziwy Bóg, który stał się człowiekiem, daje nam osiem rad jako klucz do świętości, czyli do takiej współpracy z Bogiem, aby nasze życie było prawdziwie spełnione tu i w wieczności. Innymi słowy, używając biblijnego terminu, abyśmy byli błogosławieni.  Sam Jezus swoim ziemskim życiem ukazuje nam, jak te rady należy rozumieć, jak je zastosować i jaki przyniesie to efekt. Miejmy świadomość tego, że dotyczą one takiego ukształtowania naszych osobowości, aby na tym świecie, nie tylko przetrwać, ale być prawdziwie szczęśliwym.

Niech to rozważanie stanie się zachętą do własnych przemyśleń w osobistym spotkaniu z Jezusową Ewangelią.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Jezus nagi przyszedł i nagi z niego odszedł. Nic nie miał dla siebie i niczego nie pragnął. Będąc prawdziwie wolnym, stał się niewolnikiem wielu i dlatego to właśnie On pierwszy posiadł królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Jezus poważnie traktował ludzkie sprawy. Widział istotę problemu i wskazywał uczciwe wyjście w stronę dobra. Pokazał, że każdy problem można z Bogiem przekształcić w szansę i to stanowi prawdziwe pocieszenie.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Zajmował się tymi, którzy stanęli na Jego życiowej drodze.  Robił to, na co miał wpływ i nie zajmował się autoreklamą i pijarem. Wszystko uzgadniał z wolą  Ojca Niebieskiego.  Jego dzieło z ludzkiego punktu widzenia wyglądało niepozornie, a przecież posiadł ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

W najbardziej niesprawiedliwych procesach w dziejach świata, zarówno religijnym przed Sanhedrynem, jak i politycznym, przed Piłatem zachował się sprawiedliwie. Sędziów mógł zdmuchnąć jednym aktem swej woli, tymczasem mimo fali fałszywych oskarżeń i misternie utkanej niesprawiedliwości, po prostu stał po stronie prawdy, zachowując ludzką godność. Patrzył poza granicę śmierci i wygrał.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Był po prostu miłosierny. Nie wygłaszał traktatów na temat miłości, lecz po prostu aktywnie żył miłością. Jego miłosierna postawa, którą na każdym kroku promieniował, wychodząc naprzeciw  ludzkiej biedzie, ściągała wtedy i przez wszystkie czasy gromadzi wokół Niego miłosiernych. Jest głodny, jest spragniony, jest nagi, jest chory, jest w więzieniu i ciągle przychodzą Mu z pomocą miłosierni.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Jego serce nie ma podwójnego dna. Jest tak czyste, że przez nie widać samego Boga. On mógł o sobie powiedzieć: Kto mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał (J 12,45).  Jakże wyjątkowo przeżyli to świadkowie Jego przemienienia na Górze Tabor.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Jezus miał przede wszystkim pokój w sobie. Wynikał on z nieustannej relacji z Ojcem Niebieskim. Wyrażała się ona w Jego ludzkiej naturze na  rozeznaniu i pełnieniu woli Jego Ojca. Przez to również okazał swoje synostwo Boże i prawo do dziedziczenia.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

W rzeczywistości ówczesnego świata, pełnego niesprawiedliwości posuniętej  aż do zniewolenia człowieka  i sprowadzenia go do poziomu rzeczy, Jezus nie wszczyna rewolucji, buntu i wojen. Na różne sposoby prześladowany nie uciekał  od konfrontacji, ale też jej nie szukał. Pełen miłości, służący bezkompromisowo prawdzie,  będąc w idealnej relacji z Niebieskim Ojcem,  mając przeciw sobie szatana i jego wysłanników, Jezus buduje rzeczywistość dobra i miłości.  Buduje swoje królestwo, które nieustannie niszczone trwa przez wieki i ma wymiar ponadczasowy, wymiar wieczny.

Nie stawiam sobie pytania, czy taką drogą chcę pójść, bo to oczywiste. Proszę jedynie o łaskę wytrwania na niej do końca, do wieczności.

 Ks. Lucjan Bielas

 

 

 

 

 

Bosko – ludzka korporacja

(Mt 18, 15-20)

Tak można próbować współczesnym językiem określić Kościół założony przez Jezusa Chrystusa. Pośród wszystkich ludzkich organizacji stanowi on niewątpliwie fenomen, przez jednych podziwiany, przez innych znienawidzony. Jedni marzą o tym, by Kościół Chrystusowy ogarnął cały świat, inni marzą o tym, aby w ogóle przestał istnieć, by nawet najmniejszy ślad po nim nie został. Fenomenem jest to, że niezależnie od tego, czy ktoś się z tą organizacją zgadza, czy nie, to wszyscy od Kościoła się uczą.

Nie będę ukrywał, że zaliczam się do tych, którzy gorąco pragną tego, aby Kościół, którego staram się być świadomym i aktywnym członkiem, miłością pozyskał dla Boga wszystkich ludzi.

Dziś, dzięki św. Mateuszowi, możemy wziąć udział w warsztatach prowadzonych przez samego Chrystusa, podczas których, wtedy dwunastu uczniom, dzisiaj nam, tłumaczy fenomen działania instytucji, którą założył i której jest prezesem i to na zawsze.

Po pierwsze, Jezus poucza o podstawowych prawach komunikacji: Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. W tych niesłychanie prostych słowach zawarł Jezus zasadę odpowiedzialności za siebie, za drugiego i za wspólnotę. Te zasady korporacyjne stosują wszyscy, którzy próbują zbudować trwałą wspólnotę. Nikt nic mądrzejszego nie wymyślił i nie wymyśli. Chrystus jednak wypowiedział te słowa w pewnym ważnym kontekście. Mówił wcześniej o dobrym pasterzu, który jest gotów szukać jednej zaginionej owcy, mówił o Bogu, o swoim Ojcu, któremu zależy na wszystkich ludziach, bo wszystkich kocha.

Mając przed sobą dwunastu liderów swej korporacji, Jezus, wysłannik Niebieskiego Ojca, mówi do nich słowa, których żaden szef na ziemi swoim pracownikom powiedzieć nie może: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Te słowa nabierają znaczenia dopiero w kontekście tego, co Jezus natychmiast dodał: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Wnioski nasuwają się same. To nieustannie obecny w swej korporacji Jezus prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek zawiązuje i rozwiązuje, posługując się tymi, którzy sami zdecydowali się na bycie Jego towarzyszami. Nie trudno domyślić się, że jest tu też zawarta zapowiedź sakramentów świętych, tych przestrzeni, w których zawiązywanie z rozwiązywanie ma szczególny, pozaziemski wymiar. Jest w nich ten, który udziela – szafarz, jest i ten, który przyjmuje, ale działa zawsze Jezus – ten Trzeci.

W tym czasie, kiedy jest tak wiele pytań dotyczących Kościoła Chrystusowego, może warto jeszcze raz sobie przemyśleć jego rozumienie i swoje w nim miejsce.

 

Ks. Lucjan Bielas

 

Towarzysz

(Mt 16, 21-27)

Można sobie wyobrazić zdumienie i niedowierzanie, jakie powstało w sercach i umysłach uczniów Jezusa, kiedy usłyszeli od Niego: że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. O tym, jak dalece wszystko stanęło im na głowie, najlepiej świadczą słowa Piotra, który w swej spontaniczności wziął Mistrza na bok i z wyrzutem stwierdził: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie.

Z wielką ostrością uzewnętrznił się konflikt między tym, co było planem kochającego Boga Ojca, który jest gotów ratować człowieka, nawet za cenę wydania swojego Jednorodzonego Syna na śmierć, a planami Apostołów. Zwracając uwagę na ten konflikt, papież senior, Benedykt XVI zachęca do refleksji nad jego trwaniem w naszych relacjach z Panem Bogiem. Polega to na tym, że z Bogiem nawet się nie dyskutuje, tylko po prostu zostawia się Go na boku z całym Jego planem miłości.

Lecz On (Jezus) odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku". Trudno sobie wyobrazić ostrzejsze słowa w ustach Jezusa. Łatwo zaś sobie wyobrazić, jak bardzo musiały dotknąć Piotra. Są jednak pewne trudne prawdy, które trzeba powiedzieć, bo tak każe miłość, a nie da się tego uczynić, nie zadając drugiej osobie bólu. A sprawa dotyczy rzeczy najważniejszej. Można myśleć po Bożemu lub po ludzku. W całej Biblii jest  nieustanne napięcie między tym, co Boskie, a tym, co ludzkie. To, co ludzkie podsuwa szatan i tu nie ma miejsca na Boga, na Miłość, jest zaś miejsce na korzyść.

Po „spionizowaniu” Piotra Jezus zwraca się do wszystkich, którzy chcą być Jego uczniami, zwraca się więc i do nas: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie (dosł. wyprze siebie), niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (dosł. towarzyszy Mi). Krzyż to nic innego tylko logika Bożej miłości w ludzkich realiach tego świata. Cena takiej decyzji jest duża, niebezpieczeństwo utraty życia ogromne, lecz zysk w towarzystwie Jezusa, jeszcze większy: Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Dotyczy to życia ludzkiego ciała, z natury przemijającego, które w uczestniczeniu w zmartwychwstaniu Jezusa otrzymuje nową perspektywę. My już o tym wiemy, dla uczniów był to jeszcze „kosmos”.

Dalej Jezus sugeruje, gdzie znajdują się prawdziwe wartości człowieka: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?  W misji człowieka czynienia sobie ziemi poddaną, Jezus, jak zresztą sam daje temu przykład, domaga się stanowczo od swoich uczniów, fundamentalnego porządku. Nie możesz duszą zapłacić za bogactwo. Stawiając takie wymaganie, Mistrz wie, że uczniów wystawia w brutalnym i chciwym świecie na nie lada próbę. Na dodatek, na tym świecie uczniowie, podobnie jak Jezus, nie mają co liczyć na sprawiedliwość. Dlatego tak ważne jest Jego zapewnienie: Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania

Spuszczony po przysłowiowej brzytwie Piotr, nie pogniewał się na Jezusa. Wyciągnął wnioski i dalej był Jego wiernym towarzyszem. Niewątpliwie, dobrze na tym wyszedł. Wielu się gniewa na twarde słowa Jezusa i wykorzystuje je, jako argument do porzucenia Jego towarzystwa, aby ruszyć do własnych interesów. Niewątpliwie, źle na tym wyjdą.

                                                                                             

Ks. Lucjan Bielas

 

Jej grobu nie ma

(Łk 1, 39-56)

I nigdy go nie szukano, nigdy do niego nie pielgrzymowano. Chrześcijanie od swej najstarszej tradycji zachowali przekonanie, które wyraził papież Pius XII w konstytucji apostolskiej Munificentessimus Deus (1 listopada 1950), że Najświętsza Maryja Panna została wniebowzięta. Zważywszy na niezwykłą wspólnotę losów Jezusa i Maryi jest prawie niemożliwe, aby Maryja po swoim ziemskim życiu, była w jakikolwiek sposób od Niego oddzielona. W dogmatycznym orzeczeniu Papież jasno określił, że Maryja: została zachowana wolną od zepsucia grobu, aby na podobieństwo Syna, po zwycięstwie nad śmiercią, z duszą i ciałem zostać wyniesioną do najwyższej chwały nieba, i tam jaśnieć jako Królowa po prawicy tegoż Syna, nieśmiertelnego Króla wieków.

Na czym polega wyjątkowość Maryi pośród innych świętych?

- Po pierwsze jest Maryja, tak jak Jezus z duszą i ciałem w Domu Ojca Niebieskiego i nie musi oczekiwać na Sąd Ostateczny. Możemy więc i my mieć pewność, że i dla nas jest miejsce w niebie i to zarówno z naszą duszą, jak i z ciałem. Śmierć, jedność między duszą a ciałem rozcina. We wskrzeszeniu nas z martwych przez Jezusa znowu nastąpi ich scalenie, które nigdy się nie skończy. W odwiecznej zaś tradycji, chrześcijanie nie mówią o śmierci Maryi, lecz o jej zaśnięciu. U Niej dusza z ciałem nigdy się nie rozłączyły.

- Po drugie, Maryja przez swoją najściślejszą więź z Synem ma szczególne miejsce w Jego dziele odkupienia. Stąd jej wstawiennictwo ma dla nas szczególną rangę, którą On w testamencie z krzyża bardzo jasno potwierdził. Słowa skierowane do Niej i do nas w osobie św. Jana mają doniosłe znaczenie dla całej ludzkości: – Niewiasto oto syn twój. – Oto twoja matka.

- Po trzecie, przez swoją wyjątkową obecność w Ewangelii, przez swoją wyjątkową obecność w niebie, jako Matka, zgodnie z wolą Syna, chce być w naszych domach. Zdecydowanie łatwiej pielgrzymować do Jej sanktuariów, pokonując setki kilometrów niż przyjąć Ją we własnym domu, we własnej rodzinie. Przychodząc do domu Elżbiety i Zachariasza wniosła Jezusa, wiarę i płynący z tego ład i porządek. Tego porządku wielu z nas się boi. Boimy się go w naszych domach i w naszej Ojczyźnie.

Możemy dziś hucznie świętować 100 lecie Bitwy Warszawskiej zwanej Cudem nad Wisłą. Czy wtedy Polacy wyciągnęli do końca wnioski z tamtej modlitwy, z tamtej ofiary i z tamtej krwi? Na pewno nie. I to zarówno – Kościół polski, politycy, jak i Naród.

Czy teraz wyciągniemy wnioski, w tej sytuacji, w tym zagrożeniu – Kościół, politycy, Naród…. ?

Mimo że wniosek nasuwa się sam, to zakończmy, to rozważanie gorącą prośbą, aby Maryja nasza Matka i Królowa miała nas nieustanie w swojej opiece.

             

Ks. Lucjan Bielas