W starożytności chrześcijańskiej ludzie żyli chrztem, który profilował ich duchowość. Teraz, gdy przeżywamy Wielki Post, to jednym z trzech głównych tematów – obok nawrócenia i męki Pańskiej – jest odnowienie w sobie łaski chrztu. Szukamy podpowiedzi na postanowienia tego okresu. A może będzie to proste: Amen. „Tak, Ojcze” – na każde wydarzenie w moim życiu, zwłaszcza gdy przyjdzie dostosować się do okoliczności, a nie domagać się, aby to one przystosowały się do moich planów.
Wiele razy słyszeliśmy: „Ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.” I chcielibyśmy powiedzieć „Amen”, aby uroczyście potwierdzić to, co się dokonało. Jednakże rytuał nie uwzględnia tego słowa, lecz proponuje modlitwę „Chwała Ojcu”. Dlaczego? Wydaje się, że najbardziej przekonujące wyjaśnienie braku końcowego „Amen” przy formule chrztu dał jeden z Ojców Kościoła. Twierdził on, że przy chrzcie nie ma „Amen”, bo całe nasze życie ma być „Amen” mówionym Bogu. Ma być potwierdzeniem chrztu. Mogliśmy to zaobserwować w życiu i przy śmierci św. Jana Pawła II. Często powtarzał słowo „Amen”. I było ono bodaj ostatnim jego słowem.
Skąd to słowo „Amen” i co ono oznacza? Pochodzi z języka hebrajskiego i w tej postaci, niezmienionej, weszło do innych języków. Używane jest w znaczeniu: „niech się tak stanie”, „zgadzam się”, „to prawda”, „wierzę”. Słowo „Amen” kończyło modlitwy i formuły liturgiczne. Ale nie tylko. W Starym Testamencie pojawiało się ono w indywidualnych przyrzeczeniach, obietnicach składanych Panu Bogu oraz przy zawieraniu przymierzy. Wypowiadane na koniec nakładało określone zobowiązania. Stanowiło odpowiedź człowieka. Odpowiedź na wolę Boga, Jego słowo czy obietnice. Było wyrazem wiary, przylgnięciem do Boga.
„Amen” to również imię Boga. Używał tego określenia między innymi prorok Izajasz, gdy mówił o Bogu prawdy (dosłownie „Bóg – Amen”, czyli wierny swoim obietnicom; Iz 65, 16). A św. Paweł powtórzył to określenie w stosunku do Chrystusa: „Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są «tak». Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze «Amen» Bogu na chwałę” (2 Kor 1, 20).
Proste słowo „Amen” ma tak wielkie znaczenie duchowe. Streszcza nasze zawierzenie się Bogu. Trzeba nam często mówić „Amen”. Bo to wyraz zgody na wolę Bożą. „Amen” powinno być najczęstszą i najkrótszą modlitwą całego życia człowieka ochrzczonego.
Warto podpatrywać innych, by uczyć się od nich, jak to chrzcielne „Amen” przekładać na konkret życia. Na przykład św. Matka Teresa z Kalkuty mówiła, zwłaszcza gdy było jej trudno: „Wszystko dla Jezusa”. Znana biblistka, dr. Danuta Piekarz, wolę Bożą rozpoznaje zazwyczaj na modlitwie, przez rozważanie słowa Bożego. Czasem jednak, gdy nie wie, jak postąpić, a chce być posłuszna Panu Bogu, wówczas tak prosi: „Boże, Ty składaj okoliczności, a ja w nie wchodzę”. Ks. prof. Edward Staniek, patrolog, ma zwyczaj, według którego żyje: na początku roku kładzie swój kalendarzyk na ołtarzu i mówi Panu Bogu: „U Ciebie, Panie, zanotowane, przepisuj teraz w mój kalendarz”.
Niedościgłym wzorem pełnienia woli Bożej jest Maryja. Intuicyjnie wyczuwamy, że istnieje więź i analogia między „Amen” a „Fiat” Dziewicy z Nazaretu. Nasze „Amen” to potwierdzenie postawy wyrażanej w Modlitwie Pańskiej: „bądź wola Twoja”. Zaś „Fiat” to pierwsze słowo odpowiedzi Maryi zapisane w języku łacińskim: „Niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38). Odpowiedzi pełnej wiary na posłanie anioła Gabriela, który obwieścił Jej Boży zamysł i obietnicę, że zostanie matką Syna Najwyższego. I za to wysławia Maryję św. Elżbieta: „Błogosławionaś, która uwierzyła” (por. Łk 1, 45). Uwierzyła w to, że słowo Boga jest pewne, że jest prawdą, że obietnice Boże muszą się wypełnić.
Matko Odkupiciela, wypraszaj nam łaskę, abyśmy z wiarą przyjmowali słowo Boże. Niech ono w nas i przez nas staje się wydarzeniem. Niech każde „Amen”, gdy przyjmujemy Ciało Chrystusa, to potwierdza i do tego spełnienia prowadzi.
S. Alicja Rutkowska CHR