Relacja z Matką
To jedna z najbardziej ważnych relacji w naszym życiu. W niej to właśnie kształtuje się wiele cech naszej osobowości. Wszyscy jesteśmy tego świadomi, a mimo to w życiu codziennym zapominamy o tym i podejmujemy decyzje przeczące tej wiedzy, a ich fatalnie skutki niejednokrotnie odbijają się na całym naszym życiu i tworzonych przez nas relacjach.
Jak wyglądało to w relacji Jezusa z Jego Matką?
Nie ulega cienia wątpliwości, że Bóg Ojciec wybrał dla swojego Syna najlepszą Matkę spośród wszystkich kobiet. Po ludzku można o Maryi powiedzieć, za błogosławionym malarzem Fra Angelico – „zbyt piękna, żeby ją pożądać”. Ten wybitny artysta, uchodzący za eksperta w tym co rzeczywiście piękne, określa w ten sposób, typ urody kobiety, który tworzy się przez obcowanie z czystym pięknem i czystym dobrem, jakim jest Bóg. Świetnie rozumiał to narzeczony Maryi, Józef, który doświadczając tego właśnie piękna, w chwili kiedy stała się brzemienną, nie zdobył się na to, by podejrzewać Ją o zdradę. Wolał podjąć trudną decyzję potajemnego opuszczenia Jej, niż wydać sąd sprzeczny z doświadczeniem prawdziwego piękna.
W tym kontekście słowa IV przykazania nabierają właściwego znaczenia: Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan , Bóg twój , ci daje (Wj 20,12). Stwórca, przez słowo – „czcij” jasnym tekstem nakazuje swym współpracownikom w dziele stwarzania - rodzicom, aby byli odbiciem Jego świętości, dobroci, piękna i sprawiedliwości. Dzięki temu, dzieci otaczając czcią swoich rodziców. oddają cześć przez nich, samemu Bogu. I taką matkę miał Jezus. Jej piękno w tej normalnej ludzkiej relacji między matką a dzieckiem kształtowało Jego osobowość. Czcząc matkę, dojrzewał w swej ludzkiej naturze, do w pełni świadomego uczczenia Ojca Niebieskiego.
Przełomowym momentem była pielgrzymka do świątyni jerozolimskiej, kiedy Jezus miał 12 lat i wchodził w dorosłe życie. Św. Łukasz Ewangelista opisał owo wydarzenie, a wiedzę czerpał zapewne od Maryi. Fakt, że przekazała je bardzo szczegółowo, wskazuje na ich niewątpliwie teologiczne znaczenie, ale też na konkretne doświadczenie nowej relacji Matki z Synem. Któż z nas nie zastanawiał się nad tym: dlaczego Jezus nie powiedział rodzicom, że musi zostać dłużej w świątyni? Aż ciśnie się na usta, ledwo powstrzymywane przez wiarę, stwierdzenie: Jezus był nieposłuszny. Czy rzeczywiście?
Pierwsza sprawa to reakcja Matki : „Synu czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48). Postawiła pytanie, a nie dokonała osądu w sytuacji, w której wszystko zdawało się wskazywać na winę Syna. Pytania - to była zapewne jej specjalność. Archanioła Gabriela zapytała przy zwiastowaniu: „Jak się to stanie, skoro nie znam męża?”(Łk 1,34). To Ona uczyła Syna słuchać, zadawać pytania, szukać odpowiedzi, a to, czego się nie rozumie, zachować w swoim sercu, aż do wyjaśnienia.
Druga sprawa, to Jego odpowiedź: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”(Łk 2,49) Te pytania mieszczą się w kontekście całego wydarzenia. Nieustannie posłuszny Jezus postanowił zadać rodzicom ból, w którym oznajmił im, że już dojrzał do nowej relacji z Ojcem Niebieskim. Dalej będzie ich czcił, ale w kontakcie z Ojcem będzie już samodzielny. Ten ból opuszczenia był konieczny, ale połączony z radością, bowiem – łatwiej oddać dziecko Bogu niż światu.
Jak więc będą wyglądały relacje dorosłego Jezusa z rodzicami ?
Ks. Lucjan Bielas