Rozum, serce, wiara.

 

Musieli być z bardzo daleka i bardzo zakręceni w nauce, bo radośnie weszli w paszczę lwa, w obszar bezpośredniego zagrożenia ze strony jednego z najniebezpieczniejszych ludzi swojej epoki, Heroda Wielkiego. Pytać króla, który władzę przedkładał ponad wszystko i był dla niej gotowy zabić dosłownie każdego o to, gdzie narodził się nowy król żydowski, było szczytem braku orientacji. Może jednak właśnie to, ich uratowało? Musiało też być coś niezwykłego w owych „Mędrcach ze Wschodu”, skoro zostali przyjęci w tak niezwykły sposób przez żydowskiego władcę, który z byle kim się nie liczył. Niezmiernie inteligentny Herod wiedział jak się zachować w dość nietypowej sytuacji, kogo zapytać i w jaki sposób zastawić pułapkę, której skuteczność była niemal gwarantowana.

To nie tylko głód wiedzy, fascynacja zjawiskiem, pragnienie poznania naukowej prawdy, ale jeszcze coś więcej kazało Mędrcom opuścić Jerozolimę i udać się w dalszą podróż. Prowadzeni nie tylko gwiazdą, która znów się pojawiła, ale i słowem Bożym odczytanym przez uczonych w Piśmie docierają do Betlejem, gdzie miał przyjść na świat Mesjasz. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”. To, co się wydarzyło, było już poza rozumem. Doświadczenie tego domu zwaliło ich z nóg. Upadli oddając Dziecięciu Boską cześć. Złożone zaś dary świadczą o ich przekonaniu, że mają do czynienia z Bogiem, Królem, Kapłanem i Ofiarą. Bóg, widząc ich ogromny trud, pokorę intelektu i czyste serce dał im łaskę wiary, która przekracza wszystko. Pan Wszechświata wchodzi z Mędrcami w nową relację. Kieruje do nich swoje słowo, którego wypełnienie będzie gwarantem ich bezpiecznej podróży do ojczyzny.

Kiedy odprawiam Mszę św. i biorę do rąk konsekrowaną Hostię, proszę Ojca Niebieskiego o wiarę Mędrców. Pragnę, aby tak jak oni zobaczyli Boga w Dziecięciu, zobaczyć Boga pod postacią chleba. Pragnę zawsze słuchać Jego nakazów i chodzić Jego drogami i tak właśnie prowadzić innych na drodze do wspólnej Ojczyzny, z której wszyscy wyszliśmy i do której wszyscy zdążamy.

 

 Ks. Lucjan Bielas