Najtrudniejszy pierwszy krok
Podczas poszczególnych etapów życia człowieka – w tym również rozwoju jego kariery lub powołania – przychodzi mu zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Wiele z nich na początku budzi w sercu uzasadniony lęk i obawy, inne z kolei – na pierwszy rzut oka – przerastają jego możliwości i sprawiają, że traci on poczucie pewności siebie. Stąd rodzą się w jego myślach różne wątpliwości, które – o ile wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem – mogą doprowadzić go do całkowitego załamania, a niekiedy nawet depresji. Owa nierówność z jednej strony jest jakby uzasadniona i wydaje się być normalną, gdyż pozwala człowiekowi nabrać pokory wobec siebie oraz zadań, które przed nim stoją. Jednakże z drugiej strony jest to ciągle otwierająca się przestrzeń, która pozwala mu na przełamywanie pewnych barier i różnych – zewnętrznych jak i wewnętrznych – ograniczeń.
Gdyby ludzie żyli nieustannie w niepewności przed „zrobieniem pierwszego kroku”, a przez to nie próbowali podjąć się realizacji jakiegoś zadania i ciągle żyli w obawie, żeby się tylko nie pomylić lub żeby przypadkiem nie „zbłaźnić się”, to tak naprawdę nie osiągnęliby niczego w swoim życiu. Co więcej, całe życie przeżyliby w niesamowitym stresie powodowanym myślami o prawdopodobnej porażce – od której za wszelką cenę chcieliby się uchronić.
To prawda, że nowe rzeczy budzą obawy, ale prawdą jest również to, że nie myli się tylko ten, który nie robi nic. Kiedy więc zaczynamy realizować poszczególne zadania z biegiem czasu stają się one jakby normalne i zwyczajne. Nabieramy większej sprawności podczas ich realizacji, a co za tym idzie czujemy się również bardziej pewni siebie.
Ze wszystkim – na początku – dobrze jest się po prostu zwyczajnie oswoić. Zanim podejmiemy się konkretnego działania należało by ustawić sobie jakiś plan działania, który z kolei pozwoliłby na osiągnięcie jak najefektywniejszych wyników pracy, stając się jednocześnie bazą dla kolejnych doświadczeń.
Pierwszy krok na początku jest jakby „krokiem w nieznane”, ale to właśnie on daje początek serii kolejnych kroków. Mimo, iż może początkowo nieśmiałych i miało pewnych, to jednak z biegiem czasu coraz bardziej stabilnych. Najlepiej widać to w kontekście miłości. Przecież jest tak wielu ludzi, którzy nie potrafią nawiązać bezpośredniego kontaktu z „obiektem swoich westchnień”, szukając tym samym sposobów na „przełamanie lodów” poprzez różnego rodzaju platformy społeczne, na których – zachowując swoją anonimowość odważniej i śmielej stawiają ten pierwszy krok. Strach przed odrzuceniem jest w nich na tyle duży, że nie pozwala im na bezpośrednie spotkanie. Podobnie jest w wielu innych sytuacjach poczynając od najbanalniejszych, chociażby takich jak nauka chodzenia, czy jazdy na rowerze. Mimo, iż początki zazwyczaj są ciężkie, to kiedy nabierze się rozpędu po pewnym czasie zapomina się o tych trudnościach – niczym pielgrzymi, którzy docierając do kresu swojej pielgrzymki zapominają o całym bólu i trudzie, których doświadczali przez kolejne etapy pielgrzymiego szlaku.
Aby doświadczyć tego, o czym mówił nasz św. Rodak Jan Paweł II – mianowicie, że „jeszcze będzie pięknie...” należy założyć wygodne buty oraz śmiało i pewnie postawić pierwszy krok.
Ks. Mariusz Wasil